Forum  Strona Główna
Warsztaty literackie, artyzm, rysunek, forum kreatywne, poświęcone artystom, tym raczkującym i dojrzałym. Zapraszamy nań wszelkich amatorów prozy, poezji, rysunku, malarstwa i fotografii. Nowi użytkownicy proszeni są o przywitanie się w odpowiednim dziale
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Używki Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Malaria
Hiena Polarna



Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Czw 10:32, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Hm, służby mundurowe odrzucają mnie z reguły na drugi koniec świata, a mimo najszczerszych chęci mundur u mnie prowokuje skok ciśnienia i żądzę mordu. A zawodowemu tłumaczowi i aktorzynce-tancereczce chyba raczej sprawdzać nie będą : P zwłaszcza, jak zajmę się teatrem ulicznym : P
Nie, nie chcę mieć zawodu. Myślę, że dorywczo będę roboty się łapać, coś w stylu pracy jednozleceniowej, a najlepiej na czarno, żeby na głupią emeryturę nie odkładali przymusowych składek. I tak do niej nie dożyję, nie chcę tracić kasy.

Y, w piątki nie mogę, taniec mam : P
A co do naturalnych rzeczy... gałka muszkatołowa, w opakowaniu są 2 porcje, kosztuje w sklepie obok chyba około dwóch złotych XD
Jejku, przypadkiem znalazłam jakąś stronę o naturalnych narkotykach za darmo XD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Malaria dnia Czw 10:32, 04 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Fat Cat
Administrator



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 3038 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza morza. Irlandzkiego.

PostWysłany: Czw 18:22, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Gałka muszkatałowa? Co to daje? Jakiś efekt typu marihuany?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malaria
Hiena Polarna



Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Czw 18:35, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Szczerze mówiąc nie wiem, ale koleżanka mi opowiadała, jak pilnowała swojej kumpeli, która to pożarła i ponoć ostre schizy dziewczyna miała. Że pokój się kręci/toczy jak piłka, że w kącie jest czarna dziura i chyba widziała całą rzeczywistość na czerwono, ale tego nie jestem pewna. Ale możesz poszukać, ja niedługo wybieram się na zbieranie ziółek, po tym, jak tę stronę znalazłam XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szalona_Truskawa
Wgryzka Szczypiorka



Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 1265 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolicy okolice

PostWysłany: Czw 18:40, 04 Cze 2009 Powrót do góry

[link widoczny dla zalogowanych]

No ciekawie, tego się nie spodziewałam po gałce muszkatołowej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fat Cat
Administrator



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 3038 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza morza. Irlandzkiego.

PostWysłany: Pon 18:12, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Ja zakupiłam słoiczek całych orzechów dzisiaj w spożywczaku, ale ponoć przedawkowanie może się kończyć pobytem w szpitalu, więc się zastanawiam. Malaria, warto to w ogóle brać czy lepiej sobie odpuścić?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malaria
Hiena Polarna



Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Pon 18:42, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Ja tam jeszcze nie miałam okazji tego brać, bo czekam aż koleżanki będą miały wakacje i będą mogły mnie przypilnować (ziółek i roślinek nie powinno się brać bez osób pilnujących, zwłaszcza pierwszy raz, gdy nie wiadomo, jaka reakcja będzie), ale jak całe orzechy, to lepiej weź mniej niż mówią w poradniczku : P
Lepiej wziąć za mało niż za dużo. Sypkiej gałki muszkatłowej płaska łyżeczka od herbaty podobno wystarcza w pełni. Przynajmniej podobno tyle wzięła dziewczyna, której uroiła się czarna dziura w kącie pokoju.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Malaria dnia Pon 18:46, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Fat Cat
Administrator



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 3038 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza morza. Irlandzkiego.

PostWysłany: Pon 19:02, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Dobra, w wakacje z przyjaciółką pewnie i spróbujemy. Teraz tylko pytanie, jak taki muszkatałowy 'high' ukryć przed rodzicami ; p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malaria
Hiena Polarna



Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Pon 19:39, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Hm, pojęcia nie mam. Ale jeśli nie przyjdziesz do domu, nie otworzysz książki i nie zobaczysz pomiędzy stronami plastrów wędliny i nie pójdziesz wyjaśniać "to nie ja to tu włożyłam" może nie skapną XD
Może spróbujcie, pusta chata będzie. Aczkolwiek ja osobiście wolałabym najpierw sprawdzić z osobą trzeźwą, czy czego kretyńskiego nie zrobię.

Hm, hm, ale jak przetestuję, powiem jak było : P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Malaria dnia Pon 19:41, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Madakon
...musi pisać więcej



Dołączył: 03 Cze 2009
Posty: 88 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:06, 08 Cze 2009 Powrót do góry

No cóż, w sumie wypowiadać się nie powinienem, nigdy jeszcze nie próbowałem niczego, ale kiedyś tam nie zaszkodzi. Informacja o gałce muszkatołowej bardzo przydatna, trzeba będzie wypróbować. Jeśli już chcecie się naćpać, to polecam legalne środki, dostępne w aptece, na przykład Acodin, będący podobno lekiem na kaszel. Daje dobre efekty, tylko przy ciągłym stosowaniu można nie odczuwać niczego po zażyciu.
Ja wcale nie wiem tego z własnego doświadczenia Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malaria
Hiena Polarna



Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Pon 20:25, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Acodin jest passe! Zresztą to wieś naćpać się Acodinem, chociaż podobno niezłe jazdy są. Aczkolwiek nie wiem, czy nie zamierzają zrobić Acodin lekiem na receptę, albo już nie zrobili.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madakon
...musi pisać więcej



Dołączył: 03 Cze 2009
Posty: 88 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:33, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Z tego co wiem, wciąż jest dostępny.

Cytat:
DXM podwyższa libido, ale zmienia się w zależności od osoby. Dla niektórych muzyka, rozmowa, kontakt psychiczny jest o wiele lepszy od seksu. Mogą być problemy ze wzwodem i osiągnięciem orgazmu.


ekhem, ciekawe.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madakon dnia Pon 20:45, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Fat Cat
Administrator



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 3038 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza morza. Irlandzkiego.

PostWysłany: Pon 21:30, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Jak ktoś chce coś na intymne zbliżenia, to poppers jest najlepszy. Znajomy zażywał, i chociaż z seksu nic nie wyszło, uczucie bardzo rozluźniające, erotyczne, no po prostu - przyjemne.
Ja jestem niewienna pod tym względem, od razu mówię, że żadnego poppersa nie brałam : p
Pod względem łózkowym niewinna jestem także : p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malaria
Hiena Polarna



Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Pon 23:22, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Myśmy w budzie na lekcjach się tym mocno zaciągali, by wywołać efekt ryczącej ze śmiechu klasy. Bo faktycznie, jak się tego nawącha, to się ma kilkunastosekundowy napad śmiechu i nic poza śmiechem nie wychodzi : P

Chociaż ostatnio z koleżankami praktykujemy palenie nosem. Nie ma jak inteligentne zabawy papierosami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Malaria dnia Pon 23:24, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Szalona_Truskawa
Wgryzka Szczypiorka



Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 1265 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolicy okolice

PostWysłany: Nie 14:16, 14 Cze 2009 Powrót do góry

Hm, też chciałabym spróbować gałki, ale i tak nie ma mnie kto pilnować. Zresztą, naczytałam się o skutkach ubocznych a'la 'dwa dni wyjebane z życia po gałce to standard'. I, dodatkowo, jak tu się przed rodziną schować. Nijak. Muszę podrosnąć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fat Cat
Administrator



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 3038 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza morza. Irlandzkiego.

PostWysłany: Śro 20:28, 17 Cze 2009 Powrót do góry

No jak ktoś jest najnormalniej w świecie Bożym głupi i zeżre pieć orzechów, to oczywiście, że będzie miał kilka dni wyjęte potem życia. Ale z odpowiednim dozowaniem faza trwa około dnia - doby, a 'kac' kilka godzin i powoduje między innymi zmęczenie czy ból głowy, a więc nie jakieś straszne symptomy.
Przyjaciółka dzisiaj spróbowała 1,5 łżki w kawie z samego rana. Około pierwszej zaczęła odbierać dźwięki jako przytłumione i zdeformowane, co dostarczyło nam obu sporo śmiechu. O równo wpół do drugiej jej źrenice zrobiły się wielkie niby para piłek golfowych, oczy lekko jej się zakriwły, i wszystko, co najgłupsze, ją smieszyło. Tryskała energią i chichotała co chwilę, zupełnie jak na haju z marihuany (który, kiedy z kolei ową maryhiuanę paliłyśmy, trwał u niej może z dwie minuty, u mnie z poł godziny - jest ewidentnie bardziej odporna na takie cuda, a mimo to gałka ją wzięła. Wnioski sami z tego bierzcie Jezyk ). Taki stan trwał z pół godziny, może czterdzieści minut. Z większą dawką pewnie mógłby i trwać kilka godzin, kto wie. Potem na chwilę sytuacja zrobiła się bardziej normalna - nie na długo. Po kolejnej pół godzinie gałka zaczęła działać już na dobre, i do końca szkoły S. była dość cicha, zamyślona, gapiąca się w przestrzeń, a jednocześnie błogo spokojna i wciaż łatwo ją było ją rozśmieszyć. W ustach faktycznie, czuje sięsuchość, oczy są lekko różowe. Aż do momentu gdy odprowadzałam jado domu trwała w bardzo zrelaksowanym, ale zamyślonym stanie. Po gałce człowiek nie ma ochoty się socjalizować, jest raczej introwertyczny, ale jednocześnie bardzo spokojny i przyjacielksi, jeśli możecie coś z tego bełkotu zrozumieć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malaria
Hiena Polarna



Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Śro 20:44, 17 Cze 2009 Powrót do góry

Coś w sam raz dla mnie chyba, może rozjaśni mi trochę mą permanentną depresję, ale ciągle nie mogę znaleźć dnia pozbawionego rozpraw sądowych, badań i innej masakry. Tego bez dobrego wina po każdym terminie przetrwać się nie da, ale jak się skończy, to przybywaj, muszkatołowa gałko.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fat Cat
Administrator



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 3038 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza morza. Irlandzkiego.

PostWysłany: Czw 19:56, 18 Cze 2009 Powrót do góry

:lol:
Jest siódma wieczór. Od 11 (czyli już 8 godzin) mam fazę po gałce.
Później opiszę wrażenia, bo nie za bardzo mi a wtakich warunkach idzie pisanie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malaria
Hiena Polarna



Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.

PostWysłany: Czw 20:11, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Koniecznie napisz, ile czasu Tobie i twej przyjaciółce od spożycia gałki zajęło złapanie fazy, bo się muszę odpowiednio z Manią ustawić : P Pilnować mnie ma, bo ja dość łatwo daję się odurzać byle czym : P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Malaria dnia Czw 20:13, 18 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
patataj
Gryzipiór



Dołączył: 24 Lip 2008
Posty: 210 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 1:24, 19 Cze 2009 Powrót do góry

raczej nie piję, ani nie palę, ani nie wcieram sobie nigdzie nic, ale poppersem zdarzyło mi się sztachnąć ;x

tak jak Kocur Wypasiony pisał, działanie silnie afrodyzjakalne, sympatyczne bardzo, rozluźniające. jest się po tym takim bardziej... sensualnym, wszystkie bodźce wydają się takie przyjemne. mam nadzieję, że nie wypala to dziur w mózgu, ani w niczym innym.

a gałka brzmi miło ;> działa jak antydepresant trochę, z tego wynika.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fat Cat
Administrator



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 3038 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza morza. Irlandzkiego.

PostWysłany: Pią 13:27, 19 Cze 2009 Powrót do góry

Matkoboskawiecznadziewico, cała 'wycieczka' była tak długa, różna i dziwaczna, że postanowiłam napisać o wrażeniach po gałce muszkatałowej cały raport. Zamieszczę w nim też moją wagę i wzrost, by pomogło to Wam w dawkowaniu - jeśli ktoś jest wyraźnie cieższy, powiedzmy, waży dziesieć kilo więcej, pewnie powinien zarzyć odrobinę więcej, jesli o wiele lżejszy - dawka, która mnie wysłała w kosmos może wysłać delikwenta do szpitala, więc z gałką zawsze uważajcie. To nie jest lekki narkotyk (jeśli tak da się to nazwać), ani pod względem działania fizycznego ani psychoaktywnego, nie jest to też coś do częstego stosowania i z pewnością stosowany zbyt często odbija się na zdrowiu. Chcę więc najpierw zwrócić waszą uwagę na dwie sprawy:
Tu chciałam wtrącić dwie uwagi:
1) Sama myślałam, że 1 i 3/4 nie przyniesie żadnego efektu, a już trzy godziny potem przekonałam się, że mocno się pomyliłam. Na pierwszą fazę nie bierzcie ani odrobiny więcej niż - maksymalnie (!) - dwóch orzechów. Gałkę jak najbardziej można przedawkować.
2) Gałka ma w sobie substancje które, zmieszane z innymi, są niezdrowe dla wątroby. Substancje te po angielsku nayzwaja się MAO inhibitors - nie znam się w ogóle na stronie chemicznej, ale 'inhibitor' to z tego co wiem to samo co 'opóźniacz'.
Gałka nie powinna być spożywana jednocześnie z lekami antyhestaminowymi (przeciw alergiom), czekoladą, kawą. Przeczytałam to juz po tym, jak wzięłam gałkę, i chociaż kofeina w kawie ma poprawiać działanie gałki, na wszelki wypadek odradzam - ja sama w przyszłości odstawię kawę i połknę gałkę z czymś innym.

A teraz o samej fazie.
Szczury eksperymentalne: Kot i przyjaciółka Kota, S.

O Kocie:

Wzrost: 164 cm
Waga: 57 kg
BMI: 21

Cytat:
Data:
Czwartek, 18 Czerwca 09

Dzień wcześniej starłam na proszek dwa orzechy gałki muszkatałowej. Zapach jest tak intensywny, że aż nieprzyjemny, długo zostaje na palcach i w kuchni. Następnego ranka całość wsypałam do kubka, w którym zaparzyłam kawę z jednej łyzeczki i dodałam sporo mleka, ograniczyłam się jednak do tylko połowy naczynia. Smak kawy z gałką można opisać różnie, ale z pewnością nie jest to dobre. Pijąc bardzo szybko można uniknąć gryzącej w gardło goryczy - obawiam się jednak że początkowej chęci puszczenia pawia, że się tak pięknie wyrażę, uniknąć się nie da.
Nie dałam rady wypić całości, podusmowałam, że udało mi się połknąć 1 3/4 orzecha. Jest 8.40.

Do szkoły przyjeżdzam na 9.00. Ciągle jest mi niedobrze, ale da sięzniesć. Gdy wchodzę do klasy, w której spędzamy ranki zanim rozpoczną się leckje, S. wita mnie sugestywnym uśmiechem. 'Wzięłaś?' pyta. S. była na fazie w środę - w czwartek przeczekuje jeszcze kaca, który u wszystkich powoduje raczej podobne symptomy - zmęczenie, spowolnienie, czasami bół głowy. Porównywalne do mocnego ciosu obuchem w łeb.

Pierwsze dwie lekcje bez ekscesów, nieprzyjemne uczucie w żołądku ciągle silne. Na przerwie około jedenastej odwiedzamy z S stołówkę, żeby dotrwać do lunchu. Zjadam bułkę. Trochę pomaga. Dziwne uczucie powoli przechodzi, a ja spodziewam się czekać jeszcze przynajmniej z dwie godziny, tak jak to było z S, którą gałka dopadła dopiero po pięciu godzinach. Okazuje się jednak, że na mnie zaczyna działać wcześniej.

Kilka minut po jedenastej, kiedy idziemy do następnej klasy, zaczynam sięczuć jakoś inaczej. Pierwsze oznaki wcale nie są wyraźne - w uszach trochę mi szumi, łatwiej mnie rozśmieszyć i czuję się wciaż dosć trzeźwo. Przyajciołka nie ma jednak wątpliwości - patrzy się na mnie i stwierdza, że mam źrenice wielkości piłek golfowych. Patrzę w lustro: ma rację. Gdyby źrenice urosły mi jeszcze bardziej, pewnie zakryłyby całą siatkówkę.

Gałka ma osobliwy styl działania. Najpierw następuje faza wstępna, jakieś 3 - 6 godzin po wzięciu. W tej fazie po prostu łatwo nas rozśmieszyć, jesteśmy nieprzytomni, weselsi. Faza ta utrzymuje się może godzinę, potem odchodzi i wracxamy do normalności. I właśnie w chwili, kiedy juz wątpimy, czy cokolwiek jeszcze się stanie - wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa wycieczka, trwająca cały dzień, a czasem i całą dobę. Przez cały czas trwania fazy mamy lekko przekrwione, różowe białka oczu, a źrenice regularnie rosną, kurczą się, rosną jeszcze bardziej, i znowu się kurczą. Ciekawe jest jednak to, że niewazne, jak nienormalnie sięczujemy, nasze zachowanie dla innych wydaje się mimo to w miarę normalne - chyba, że ktoś popatrzy nam na te wielkie źrenice, raczej się nie zorientują, że na czymś jesteśmy, najwyżej mogą myśleć, że jesteśmy nieszkodliwymi dziwkami.

Około 11.15 dostaję ataku śmiechu. Nie wiem, co mnie tak rozśmieszyło, ale tarzam się po ziemi i wyję na całe gardło. S. pyta się, co mnie tak śmieszy, chociaż chichocze ze mną. 'Nie mam pojęcia' próbuję odpowiedzieć, ale mówienie też niezbyt mi wychodzi. Przez czas trwania początkowej fazy nie jestem wesoła i pełna energii, ale nie mam ochoty na kompetentną rozmowę. Słowa, którę mówię, są powolne i niewyraźne, przez większosć czasu, gdy ktoś usiłuje ze mna rozmawiać, po prostu gapie się na nich z błogim (czyt: głupkowatym) uśmiechem na twarzy. Pamieć nie szwankuje i poza tym, że w tej fazie nie cuzje się zażenowania nawet przy mamrotaniu najgłupszych rzeczy, dalszych efektów brak.

Z pół godziny potem już znowu się kontroluję. To właśnie czas, kiedy efekty, poza słabymi, rozluźnionymi mięśnami i łaskotkami w klatce piersiowej na chwilę znikają. Przez całą religię i angielski jestem raczej trzeźwa. Raczej, bo przy końcu angielskiego uszy znowu zaczynają mi pulsować, uśmiech powraca, a głowa mi ciąży. Zauważam, że gdy wpatrzę się w zeszyt od angielskiego, ten wydaje się poruszać. Nie widzę niczego wyraźnie, chociaż słyszę wszystko, to nie potrafię się wystarczająco skupić, żeby czegokolwiek słuchać, kolory wydają się trochę mieszać. Gapię się na nauczcielkę tępym wzrokiem pół minuty zanim zdaję sobie sprawy, że też się na mnie patrzy, zdziwiona. Dzwonek powoduje, że podskakuję, przestraszona, a każdy nagły dźwięk wydaje się ostry i powoduje, że trudno mi się utrzymać na nogach.

Ledwo wiem, jak dojść do matematyki, chociaż mam ten przedmiot w tej samej klasie od czterech lat. Moje całe ciało jest bardzo gorące, chociaż się nie pocę. Wszystko dociera do mnie jakby zza szyby, ale to i tak nic z porównaniu z późnieszą fazą, kiedy to myślę, że jestem we własnym śnie i mogę zrobić cokolwiek, bo i tak nie poniosę konsekwencji, i co chwila zatrzymuję się sekundę przed zrobieniem czegoś głupiego. Gdy już rozkojarzona przychodzę (ostatnia) na matematykę, pytam się nauczyciela, czy mogę pójsć do toalety. W łazience patrzę w lustro i zauważam, że mam oczy czerwone jak królik. Ktoś mówi do mnie 'cześć'. Nie mogę oszacować, z której strony słyszę dźwięk i nie odpowiadam, po czym wychodzę z łazienki zataczając się lekko.

Matematyka okazuje się najciekawszą lekcją tego przedmiotu w moim życiu. Dzięki Bogu przerobiliśmy już cały roczny materiał i nic nie robimy, bo gdyby nauczyciel próbował mnie czegoś nauczyć, chyba by zauważył, że gapię się na niego jak głupia. Pisanie jest niewykonalne. Czytanie też. Gdy czytam, wszystko wydaje się dziwne, i mam wrażenie, jakbym sama to wymyśliła (dokładnie tak, jakby śniła), a zamiast czytać słowa, które faktycznie są na kartce, mi wydaje się, że odczytuje słowa zupełnie inne - co ciekawe, wszystkie z nich rymują się z pierwowzorami na papierze, które ledwo do mnie docierają. Ciepło w moim ciele zaczyna kumulować się w klatce piersiowej, potem idzie w górę po gardle i rozchodzi się po twarzy, ale się nie rumienię, równym rytmem. Mam sucho w ustach i ciągle piję. Nie dzieję się nawet nic niesamowitego (nauczyciel siedzi na biurku i podpisuje jakieś dokumenty, inni w klasie rozmawiają między sobą), a ja jestem rozkojarzona, najprostsza czynność jest trudna do wykonania czy zinterpretowania. Mimo to mogę się komunikować z innymi, tylko kiedy już coś powiem, pięć sekund później pytam sama siebie, czy ja to naprawdę powiedziałam, czy oby mi się nie wydawało. Wspaniałe uczucie, odurzające, odwracajace uwagę od wszelkich problemów czy bólu.

Po matmie spotykam się z S. na lunchu. Oznajmiam jej, że matematyka była najfajniejszą lekcją w moim życiu, ale prawda jest taka, że prawdziwa faza dopiero na mnie czeka. Mimo nóg z waty i trudności z mówieniem udaje mi się zamówić dla siebie jedzenie. Dopiero zjedzenie go okazuje się kłopotem.

Wszystkie mięśnie, okazuje się: łącznie z mieśniami szczęki, mam zupełnie luźne. Poprawne przeżucie mojego obiadu okazuje się coraz turdniejsze im dalej w to brnę. W pewnym momencie nie mogę już w ogóle rozmawiać. Znajoma pyta się mnie, czy butelka wody stojąca między nami jest moja czy jej. Gapię się na nią tylko, nie mogę otworzyć ust, żeby odpowiedzieć. L. zupełnie się już pddaje, pyta się, 'Czy jest moja?'. Tak lepiej, mogę po prostu potrząsnąć głową na nie. Chyba tak robię. 'A więc jest twoja?' Myślę nad tym chwilę i gapie się na butelkę, jakby mogła mi odpowiedzieć. Po czymś, co wydaje się pięcioma minutami kiwam głową na tak - tu chcę zaznaczyć, że na gałce sens czasu jest zupełnie zdeformowany, pieć minut wydaje się godziną, a minuta przynajmniej kwadransem. W późniejszej fazie co chciwla sprawdzałam zegraek, pewna, że już minęły całe godziny. Obecnie wszyscy ze stolika myślą, że Kot na haju jest przezabawny i śmieją się ze mnie jak z jakiejś komedii, ale wcale nie jest mi głupio.

Odchodzą jednak akurat, żeby przegapić moment, który ledwo pamiętam, ale było to chyba z dwadzieścia minut, kiedy osiągnęłam chyba najintensywniejszy haj ze wszystkich. Pamiętam z tego tylko, że próbowałam jednocześnie jeść babeczkę prawie w ogóle bez sukcesu, nie tylko z powodu tych nieszczęsnych mięśni, ale i dlatego, że jedyne, co mogłam w ogóle robić, to niekończące się chichotanie. Białe światło, które widziałam za oknem, zupełnie mnie oślepiało, mi wydawało się, że cała się trzęsę, i śmiałam się jak opętana. Więcej niestety napisać nie mogę, bo z tego pamietam może urywki. A, no tak, pamiętam, że w pewnym momencie zjadłam coś prosto ze stołu. Trochę wstyd. To tyle.

Uspokajać się - tylko na chwilę, bo na haju jest się cały czas, ale ten nasila się i osłabia regualrnie - zaczęłam po lunchu. Cały ten czas była ze mną S, której wycieczka była trochę inna niż moja (ja byłam bardziej opętana, chichocząca się i ogłupiała; S - bardziej spokojna i introwertyczna, błoga), więc obserwowała mnie z zaciekawieniem i uspokajała mnie, gdy mówiłam, że naprawdę muszę odpocząc. W tamtej chwili po prostu nie chciałam znowu zacząc się chichotać, bo ledwo łapałam powietrze. Usiadłam na podłodze, zamknęłam oczy i próbowałam rozmawiać z S. Wróciła mi ochota na rozmowę, ale mówiłam spokojnie i wolno. Czułam się może nie normalnie, ale bardziej normalnie niż przed chwilą. Mniej więcej mogłam chodzić.

Poszłyśmy do szafek, i usiadłyśmy na korytarzu. Przez kolejny kwadrans było miarę normalnie, a potem wróciło uczucie, że nic nie jest prawdziwe, że śnię, i że jeśli nie będę próbowała się skupić, bóg wie jeszcze co sięzem ną stanie. Uczucie jest na swój sposób bardzo przyjemne, chociaż nie czysto rekreacyjnie jak po marihuanie. Jesli ktoś chce się odprężyć i lepiej socjalizować - sięga po marihuanę. Jeśli ktośz kolei chce prawdziwej wycieczki - tu trzeba już gałki muszkatałowej.

Z tego czasu znowu niewiele pamiętam. Próbowałam rozmawiać z kilkoma osobami, ale nie panowałam nad słowami, więc nie zab ardzo mi to wychodziło. S. dopadł wtedy ostry ból głowy, i podcza,s gdy ja mruczałam coś do siebie i śmiałam się wiariacko, S. westchnęła i powiedziała, 'I zgadnij która jest na haju, a która ma kaca'. Ten komentarz rozśmieszył mie do łeż i znowu zaczęłam tarzać się po podłodze, po czym zwinęłam się w kłębek i tak leżałam. Podczas gałkowego haju ma się absolutnie gdzieś, co pomyślą o tobie inni, mimo, że jesteśmy bardzo emocjonalni i później tego samego dnia w szkole prawie zaczęłam płakać na wieść, że między S i jej chłopakiem się psuje O_x

W dordze do chemii byłam pewna, że spóźniam się już z pół godziny, chociaż minęło tylko pięć minut (i znowu - dziwne odczuwanie czasu). Po chemii, podsumując co czułam podczas podwójnej lekcji, powiedziałam S najszczersze z możliwych, 'nie miałam kurewskiego pojęcia, co się dzieje'. Pamiętam, co robiliśmy na samych lekcjach (poprawialiśmy nasze testy egzaminacyjne), ale próbowawszy robić to samo odkryłam, że chcociaż słyszę, co mówi nauczycielka i może, gdybym skupiła się z całych sił to bym to zrozumiała, to nie mogłam przetworzyć informacji z mózgu tak, bym zaczęła je pisać na papierze. Musiałam więc przepisywać od dziewczyny koło mnie. Z chemii również nie dużo pamiętam - nie potrafię nawet opisać tego uczucia. Wszystko, co widziałam, wydawało się pulsować, ja byłam rozkojarzona najbardziej jak w ogóle się da, powiedziawszy coś, mój własny głos wydawał się niesamowicie głośny tak jak wszystko dookoła, i nic nie wydawało się realne. Kilka razy widziałam kolory, których prawdopodobnie tam nie było, bo wątpię, czy ludzie byli naprawdę fioletowi. Wydawało mi się, że gołym okiem musi po mnie widać, że coś brałam, i pytałam się dziewczyny koło mnie 'Ale pewna jesteś, ż nie widać, że jestem na haju?'. Pytałam się szeptem, ale i tak wydawało mi się, że mówię bardzo głośno. Zacznijmy od tego, że ta dziewczyna w ogóle nie miała o tym wiedzieć, wiec odradzam komunikację na mocnych fazach, można się nieźle wygadać. Ciąglę towarzyszło mi pulsujące ciepło koło serca, i, najdziwniejsze - nie czułam własnego biustu :lol: i co chwila sprawdzałam, czy jeszcze tam w ogóle jest.

Na geografii było podobnie, tyle, że obecnosć S powodowała, że znowu dostawałam ataków śmiechu. Z lekcji nie wyniosłam nic. Dzisiaj dopiero popatrzyłam na swoje próby pisania, gdy byłam na haju, ale na próżno - i tak nie potrafię tych bazgrołów rozczytać.

Rodzice o niczym się nie zorientowali, bo faza ciągle była silna, ale już nie taka, jak w szkole, i mogłam rozmawiać, chociaż ciągle było to dla mnie dziwne. Pogadałm z nimi trochę, po czym próbowałam czytać gazetę, ale nie udało się. Jak tylko coś przeczytałam, już o tym zapominałam. W późniejszej fazie, co tu dużo mówić, ma się straszną chcicę na seks, co jest bardzo dziwne, bo jednocześnie całe ciało jest bardzo otępiałe na dotyk. A owa chcica nie przechodzi aż do ostatnich godzin fazy.

Około siódmej ciągle byłam daleka od trzeźwości, ale już tak zmęczona wycieczką, że położyłam się na łóżku i obserowałam sufit. Myślałam bardzo intensywnie, a jednocześnie nie myślałam chwilę. Ojciec myślał że się rozchorowałam i przyniósł mi truskawkoy sorbet. Wcześniej tego dnia zjadłam jeszcze: pół ciasta, chrupki krewetkowe, toffee, kanapki z łososiem, płatki kukurydziane. Gałka powoduje głód porównywalny z niejedzeniem przez kilka dni.

Około dziesiątej zaczynałam już odpływać. Miałam dziwaczne sny na jawie i nie wiem nawet, kiedy zasnęłam. Umysł wymęczony gałką bardzo szybko zasypia. Obudziłam się potem około drugiej trochę nerwowa, poszłam do toalety i przywitałam się z chwilowo nieśpiącym psem. W ciemności myślałam, że moje pluszaki knują coś przeciwko mnie. Chrapanie mamy zazwyczaj ropoznaję natychmiast, a tym razem myślałam, że to ktoś w sąsiedztwa usiłuje śpiewać. Za oknem też coś słyszałam, było to chyba krakanie wrony, a początkowo myślałam, że to płaczące czy wyjące dziecko. Po godzinie znowu zasnęłam.

Obudziłam się o ósmej bardzo wypoczęta, chociaż biust ciągle mnie boli, podobnie jak plecy, mam wolniejszy refleks niż zazwyczaj. Mam tylko nadzieję, że te wielkie źrenice się niedługo zmniejszą. Kac przyjemny nie jest, ale da się znieść, a faza, jeśli nie przedawkujemy, to najlepsze i najgorsze uczucie na świecie jednocześnie. Nie jest to czytsa przyjemnosć jak krótki haj po ziele, gałka wysyła delikwenta na wycieczkę o wiele dziwniejszą, o wiele bardziej skomplikowaną i wyczerpującą. Ale moim zdaniem bez wątpienia warto, a szkoła jest o wiele zabawniejsza po gałce muszkatałowej. Z powodów, że mimo wszystko nieźle osłabia ciało i pewnie nie jest zdrowa w takich ilościach, odradzam zażywanie gałki często.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fat Cat dnia Pią 23:31, 19 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)