Używki

I co się zrobiło z takiego niewinnego tematu... Bogowie, na jakie towarzystwo ja trafiłam. Wesoly

Aire - trafiłaś na bardzo zue towarzystwo, strzeż się, bo się stoczysz, jak my wszyscy, w głębię nieprawości i ułudy.
Przepraszam. Odbija mi.

Fat Cat napisał:

Powiem tak - jointem może i bym się zainteresowała

Cytat z pierwszej strony. Kot nam się stacza XD

Bo wtedy to ja jeszcze jointów nie próbowałam, a teraz mam za sobą kilka prób. : p Zresztą nigdy nie twierdziłam, że lekkie używki to grzech. Mam za sobą zioło i gałkę, w planach poppers i szałwia. Dawkowane z rozważnością i pod okiem zaufanych ludzi nie oznaczają od razu śmierci, gwałtów, potępienia i co tam jeszcze nwymyślają Bravo Girl czy Dziewczyna.

Poppers! A jak zamierzasz go zażyć?
U nas dość modne było zawąchać tym cały rząd na lekcji, w efekcie wszyscy się ryli jak ostatnie debile (bo napisane było: "nie wąchać"), a nauczycielka nic, chociaż cały rząd podawał sobie poppersa i zarykiwał się ze śmiechu.
Szkoda że to tylko kilkanaście sekund trwa, bo zabawa przednia. Zwłaszcza jak nie możesz opanować rechotu. Ale to jak się tego nawciągać.

Poppersy, czyli po prostu tak zwany 'alkyl nitrite' (w ogóle nie znam chemii po polsku), z tego co wiem się właśnie wciąga. Być może istnieje sposób doustny czy doodbytniczy, ale nigdy o takowym nie słyszałam a więc i podziękuję Jezyk

A poppers jest w końcu legalny, nie idzie nim sobie zrobić krzywdy i głównie powoduje zwiększone libido, a więc chcemy ze znajomymi zobaczyć, jak wyglądająefekty gdy poda się to cudo takiemu zboczeńcowi jak ja.

Napisane jest, by nie wciągać, bo służy do postawienia w pokoju, by lekko rozluźnił, a nie żeby się tego nawąchać jak debil : P

Ach, tak, ponoć podgrzać w garnuszku też można i specyfik rozniesie się po pokoju. Tyle, że jeden z moich znajomych gejów, który akurat lubi sięzabawić i lubi seks bez zobowiązań właśnie się tym zaciągał, żeby rozluźnić mięśnie, wiadomo czego. Wąchanie chyba daje najszybsze efekty, może chodzi po prostu o to, żeby nie wciągnąć z całą siłą.

[link widoczny dla zalogowanych] <- co sądzisz o tym, Kocie?
Właśnie zrobiłam sobie spisik i niedługo idę do sklepu poogarniać. I chyba odnowię akwarium dla tataraku.

Witam wszystkich, kilka dni mnie nie było Jezyk

Tymczasem tak sobie myślę, być może warto by założyć bloga z rubryką o używkach w ogóle, oczywiście lekkich, bo wszelakiej heroiny wstrzykiwanej do żył czy wsadzanej do tyłka nie znoszę i gardzę czymś takim. Ale patrząc na moje dotychczasowe doświadczenia, cóż, naprawdę robię wszystko odpowiedzialnie (a raczej: ja i znajomi robimy wszystko odpowiedzialnie), strannie dowiaduję się co i jak, i czuję się dobrze w roli szczura laboratoryjnego. A może po prostu to dlatego, że kilku rzeczy już próbowałam i wierzcie, że jeśli jesteście z zaufanymi ludźmi i macie sprawdzone informacje, nic nie ma prawa źle pójść i doświadczenia są baaardzo przyjemne.
(Haha, może powinniśmy zmienić motyw przewodni forum na używki Jezyk

)

Hmm, jak do tej pory był smoke (doplacz, chemicznie spreparowana marihuana), gałka muszkatałowa, prawdziwa marihuana i salvia, na polski chyba szałwia meksykańska czy cuś takiego. Możecie sprawdzić w wikipedii.
Ogólne wrażenia:

Marihuana - mówiąc krótko, przegadana. W książkach, filmach czy anegdotach często słyszy się o jej działaniach, które prezentowane są jako mocno euforyczne, a czasem i halucynogenne. Jest to nieprawda, a przynajmniej mocna przesada - ilość marihuany potrzebna, żeby być w stanie euforii jest naprawdę spora, bieganie na golasa krzycząc 'jestem wróżką!' i widzenie kolorów po jednym zaciągnięciu się to mit, chyba że trafi się na naprawdę mocny produkt, a z takim trzeba uważać. Ogólne wrażenie po 2 jointach: krótkotrwałe ogłupienie, uczucie radości, lekkości, pewności siebie. Dużo śmiechu, świetna zabawa gdy cała grupa się zaciągnie, robie się z tego parada wesołych kretynów. Po jednym: relaks, brak stresu, wzmożona śmiałość. Na lekkim haju człowiek lekko się buja, gdy chodzi i ma ochotę na intymność.

Zabrzmi to prawdopodobnie absurdalnie, ale tak, zioło jest jednym z bezpieczniejszych używek. Rak płuc czy przełyku jest przez wiele badań negowany, a propagowany - głównie przez opinię publiczną by od narkotyku zniechęcić. Impotencja zdarza się przy użyciu eksremalnym. Od zioła nie jest się długo-terminowo głupszym jeśli użycie nie przekracza 5 jointów na tydzień, a wątpię, żeby kogokolwiek było na tyle regularnie stać. Zresztą, wątpię, by ktośz nas miał na to żołądek - po marihuanie mogą pojawić się objawy wymiotne.

To, że jest w miarę bezpieczne jednak nie czyni go jakaś rewelacją. Dla kogoś kto nigdy nie brał niczego innego, zaczynać faktycznie najlepiej od zioła. Ale lepiej nie próbować odlecieć na nim w kosmos - ilość dymu, który musiałby być na to wciągnięty podrażniłby płuca i przełyk, mógłby uszkodzić zdrowie.

Szałwia - narkotyk drogi, trudny do znalezienia. Kupić się go da w sklepie z dopalaczami, ale i tam nie musi być łatwo. Zazwyczaj sprzedawcy zapytają o dowód. Kupowanie go bez dowodu jest możliwe, trzeba mieć wiele szczęścia, albo pełnoteltnich znajomych.

Kompletny odlot praktycznie bez wad. Wystarczy mocno się zaciągnąć napełniając ćwierc fajki (i nie więcej! Szałwi o sile 20x wystarczy słownie odrobina, a zazwyczaj sprzedaje się silniejszą!), co po kilku próbach nie powinno sprawiać problemu. Po zaciągnięciu się dym trzeba trzymać w płucach 5 - 10 sekund, drapie, ale da się znieść. Po takim wdechu wystarczy najwyżej jeszcze jeden lekki, i jest - 15-minutowa wycieczka gwarantowana. Wrażenia różne od osoby do osoby, ale zawsz ekscytujące. Niektórzy mówią, że wydłuża im sięczas. Inni mają wizje, halucynacje, zapominają swojego imienia, języka w gębie. Niektórzy mają wrażenie, że spadają, inni, że latają. W moim przypadku - nie pamiętałam kim jestem, zapomniałam jak mówi się po angielsku więc do przyjaciółki irlandki-angielki nawijałam po polsku i śmiałam się z niej, gdy mnie nie rozumiała, mówiąc oczywiście bez odrobiny sensu. Światła i kolory wyostrzyły się. Potem trochę pokrzyczałam, jakbym była przestraszona, ale nie pamiętam czemu. Jak widać, jak z każdym narkotykiem zmieniając perpsektywę, trzeba uważać - jeden czy nawet dwójka zaufanych ludzi, by nas pilnować to mus.

Tak czy inaczej, polecam, nawet małe zakupione dawki są wydajne z powodu małej ilości potrzebnej do rozpoczęcia doświadczenia.

____

Co myślę - w miarę przyadatne, co prawda znalezienie wielu z tych rzeczy to zupełnie abstrakcja, ale i tak przydatne, gosć bardzo się postarał, dobrze to rozpisał i mądrze zanotował ostrzeżenia. Pogratulować znalezienia, Malario. Nic tylko eksperymentować Jezyk

Kocie, nie gadaj bzdur. Ja nie wiem, jaką u was trawę sprzedają. Chyba mocno ją ze zwykłą trawą trawnikową wymieszali. Tutaj, wśród moich znajomych niewiele osób może się pochwalić, że nie zadziałała tak jak powinna, z reguły działa bez najmniejszego zarzutu.
Szałwii w Polsce kupić nie można, została zabroniona, podobnie jak zabrania się kolejnych dopalaczy, a podobno nawet gliniarze sklepy nachodzą, by bezprawnie uniemożliwić sklepom funkcjonowanie.
Nie rozumiem tego. Co ma do cholery narkomania do prawa? Nie powinna nic mieć, podobnie jak alkoholizm. Sądząc po biografii Janis Joplin i zdaniu jej pani menedżer, alkohol jest znacznie bardziej szkodliwy niż poczciwa heroina. Ja pierdzielę, ludzi sprawa, czy chcą w siebie pakować cokolwiek, państwo nie powinno mieć do tego kompletnie nic. Najskuteczniej uchroni społeczeństwo przed narkomanią znosząc te bzdurne przepisy, bo wtedy musiałoby ustalić regulacje, które zapobiegłyby różnym wypadkom, a informacja byłaby jak w sprawie alkoholi.

I powiedz, co sądzisz o tym spisie. Chodzi mi o legalne środki, bo w Polsce połowa z nich zdążyła zostać zabroniona.

Oj, nie gadam bzdur Jezyk

Mój chłopak na pewno nie wcisnąłby mi słabej trawy. Ale trawa jest do relaksowania się i wysotrzenia kolorów, prawdziwego odlotu jak po szałwii po tym nie będzie.

Co myślę o spisie? A co ja znawca jestem? Jezyk

Mówiłam, dobry, tylko znalezienie takich cudów graniczy z cudem. Ewentualnie można nachodzić sklepy ogrodnicze. Dopalacze.com też już nie działają? Wiem, że szałwia meksykańska jest zakazana, ale salvia divinorum?

Salvia divinorum to szałwia wieszcza, zakazana. O ile wiem to jeden i ten sam gatunek.

Wiesz, u nas znane są dość ostre fazy po trawie. Może my po prostu nieodporni jesteśmy i dlatego byle jaka nam wystarcza. Szałwia to co innego, inny odlot.

Dopalacze jeszcze działają, ale ministerstwo po prostu ustawa za ustawą zabrania kolejnych i kolejnych. Tylko drogie to jak jasna cholera. I wszędzie widać napisiki "Produkt kolekcjonerski. Nie nadaje się do spożycia przez ludzi" a pod spodem recenzje z tego, jak się ów produkt sprawował w klaserze i ile trwało wkładanie do klasera i jaką radość i euforię sprawiało oglądanie w klaserze tego obiektu kolekcjonerskiego : P

Orientujecie się może na jakiej zasadzie działają grzybki halucynogenne? Podobno "echo" po zażyciu może zostać na całe życie, ale to tylko pogłoski, które słyszałam. Wiem, że mój brat zaparł się nogami i rączkami, że grzybów nigdy nie weźmie i ciekawi mnie tak właściwie dlaczego. On sam oczywiście mi nie wytłumaczy, bo "ja powinnam wiedzieć"...

Też grzybów nie wezmę, ale to jedno z moich natręctw, bo się ich niemożliwie brzydzę. Każdych. I w nich są robale. Fuj. Grzybki jedli szamani. Po grzybkach echo? Nie wiem. Ale zależy co się po nich uroi, dlatego np. bieluń może być ryzykowny. Jak się koszmar jakiś uroi to zostaje pewnie ślad na psychice.

Przecież takie grzyby gotowe do brania są już przetworzone i wysuszone. Konsumowanie halucynogennych grzybów w sensie stricto powoduje przecież zatrucie, a nawet śmierć : p
Echa po grzybach nie powinno być, z tego co wiem - możliwe jest po LSD, ale grzyby to nie to samo. Z drugiej strony nie twierdzę, że z pewnością mam rację, więc zanim się coś weźmie lepiej samemu trochę poszperać. W końcu po co jest internet.

Ja się nadal brzydzę grzybów. A tak na marginesie, przyszła mi kolejna paczuszka z shamanshopu. Nie ma jak etnobotanika. Niebawem przetestuję coś ciekawego i się wypowiem : P

Edycja z 22 października:
No dobrze, wracam do używek w stylu kawa. Ilex guayusa - muszę powiedzieć, że na razie przyjemna rzecz. Budzi, ale nie jak kawa, tylko w taki spokojny sposób. Nie ma podenerwowania, pobudzenia, ale po prostu obudzenie ze spokojnym wyluzowaniem. Przy okazji podobno idealne to-to do rozbudzania się przed zajęciami intelektualnymi.
Mi tam się podoba. Zwłaszcza przed zajęciami, przed którymi 90% roku drży. Chociaż może te wahania nastroju to kwestia obecnego mego rozchwiania. Ale Ilex guayusa całkiem mi się podoba. Droższe to chyba od kawy nieco, ale na takie potencjalnie nieprzyjemne sytuacje daje pogodę ducha.

Moje używki jakie dotychczasowo próbowałam to kawa, herbata, tiger, piwo karmi i redds i wino. Papierosów się brzydzę. Po piwie boli mnie brzuch. A wina wypić mogę jedną lampkę bo potem to już nie dam rady. Wolę wypić sok bo jego wypije więcej i z większym smakiem. Tiger jest szkodliwy wiec staram się go unikać.
I uwaga spróbowałam też narkotyku, pochodnią od morfiny. Co prawda w szpitalu to było jak miałam okropne bóle, ale plus tego jest taki, że był fajny odlot (naprawdę tak milutko było xD), a poza tym nie uzależniłam się, bo dawali małe dawki.

Wódki nie spróbuje bo dla mnie obrzydliwa.
Papierosów nie tknę bo śmierdzą i boli mnie po nich brzuch (od dymu)
Narkotyku spróbowałam ale na dłuższą metę bym nie chciała całymi dniami spać.

Mam akurat takich znajomych, którzy nie biorą ani nic, może czasem wypiją jakieś piwo na jakiejś imprezie czy coś, ale patologicznych znajomych nie mam.

Ja jestem wstrętnym pijusem, więc jeśli chodzi o alkohol, to próbowałam już chyba wszystkiego - papierosy popalam, a nie palę, bo szkoda mi kasy (jak ktoś natomiast częstuje to czemu nie), w planach na bliską przyszłość znajduje się trawka. Co z tego wyjdzie - no, zobaczymy (;

Nona, witaj w klubie!
Ja to już alkoholiczka wierząca praktykująca chyba jestem, tylko szukam okazji i poematy mogę ku czci pełnej butelki pisać, erotyki dla niej tworzyć... ale nie byle jakie, wszak nie jestem powierzchowna i interesuje mnie to, co ona ma w środku

A tak szczerze: kawa, ilex guayusa to bardzo miłe używki. Tytoń i alkohol takoż, aczkolwiek pierwszego czasem mam dość. Przymierzam się też do powoju.

A ja nic już nie mogę, bo mi żołądek wysiadł, czyli wrzody. W takim stanie w ogóle już nie smakuje alkohol.
A długi czas miałam, że ciągle mi się oczy kleiły, ale tylko mi dawali takie końskie dawki leków. Znudziła mi się ta szara codzienność.