Dziewictwo

Kurde, Malaria, mamy niezdrowie podejście ; )

A ja bym z chęcią wzięła taki poligamiczny słub. Z jedną osobą można się nudzić, ale z czterema - co to to nie. Ale to już jest demoralizowanie społeczeństwa, więc już się zamykam.

A uczucia powinny być, pozwólcie sprostować, jednak ludzie często uczucia mylą z patosem.

Zdrowe podejscie, to wtedy, kiedy zaliczasz jak najwiecej facetow, nienaganna kondycja fizyczna gwarantowana.

Fat Cat napisał:

Kurde, Malaria, mamy niezdrowie podejście ; )

Kiedy to zdrowe podejście. W takim układzie masz przyjaciół, zero zazdrości, twój temperament ma ujście i nie szarpiesz sobie nerwów, że być może jesteś zdradzana, że być może mąż chce się rozwieść albo że nie chce z tobą spać. O ile mniej się człowiek nadenerwuje!

Bylas w takim ukladzie, ze tak go polecasz, czy to tylko teoria?

Byłam w innych i wiem, że zrobię wszystko, byle do tego nie wracać. A to alternatywa. Ale generalnie jestem za gruba i nikt mnie nie chce.

Ja bym z chęcią spróbowała. Inna sprawa, że niemożliwe jest znaleźć ludzi do czegoś takiego.

Tak myslalam, brzmi nie do wykonania. Najlepsza alternatywa jest brak jakichkolwiek zwiazkow i seks dla przyjemnosci, a jak.

a ja wierzę w uczucie, być może jestem z tym staroświecka. i nie zgadzam się, że seks jest ostatecznym zaspokojeniem obsesyjnej chęci posiadania drugiej osoby, którą niby jest miłość. za to popieram stuprocentowo tezę, że nie każdy jest do miłości zdolny, i sprzeciwiam się, że człowiek bez tejże mniej czy bardziej poetyckiej miłości jest ususzony. niektórym po prostu jest do szczęścia niepotrzebna, i tyle.

nie jestem pozbawioną mózgu dziewczyną, a patetyczne bzdury typu świece noc i róża mi się podobają. kwestia gustu.

nawet jeśli nie taka jest natura człowieka, to każdy ma prawo postępować jak chce. jeżeli się oszukuję, to mój problem, ale chcę żyć jak żyję. może mi się to zmieni za lat 5, 10, 50.

Fat, nie niemożliwe, tylko trudne do wykonania. ; ) jak się postarać, pewno by się chętnych znalazło. przede wszystkim jestem za nie zaglądaniem do cudzych łóżek - ja wolę żyć w 'obsesyjnym związku', ktoś woli poligamiczne, i tak dalej. byleby tylko nikt nie był krzywdzony.

Dokładnie, do niczego nie można się zmuszać.
Z obawy, że nie zostałam dokładnie zrozumiana - ja wierzę w uczucie, a jak! Seks może być pusty, dla samego seksu, ale jeśli tylko taki ktoś uprawia, to dziwię się, że nie oczekuje czegoś więcej. Mówiłam po prostu, że robienie wielkich, epickich bzdetów w seksu jest głupie. No bo przecież ma być przede wszystkim zabawa.

Nie, rozumiem, też uważam to za głupie. Oczywiście można to pięknie opisywać, ale taka poezja Leśmiana mnie bawi - też jestem zdania, że 'technicznie' seks jest dość obrzydliwy, a przynajmniej się może taki wydawać, no.

Niewiadomaa napisał:

Tak myslalam, brzmi nie do wykonania. Najlepsza alternatywa jest brak jakichkolwiek zwiazkow i seks dla przyjemnosci, a jak.

Według mnie seks wyklucza przyjemność. Chodzi po prostu o rozładowanie napięcia, ale o jakiejkolwiek przyjemności mowy być nie może. To zbyt obrzydliwe.

Zalezy czy mowisz o przyjemnosci duchowej, czy fizycznej Mruga

Gość

seks to zabawa, ale to powinna być fajna zabawa z osobą, z którą się jest, imho.
chociaż... to pojęcie względne.
dla mnie jak na razie to jest za obrzydliwe, aby o tym nawet rozmawiać.

well, prawdą jest, że nastolatki w coraz młodszym wieku chodzą do łóżka z kim im przyjdzie; widać to po konsekwencjach w postaci niechcianych ciąż. i, jak widać, dosyć często robią to nieprzemyślanie, ot, idą na żywioł, jest zabawa, zapomina się o całym świecie, okej.
a potem za dziewięć miesięcy jest porzucany bobas w szpitalu, ewentualnie oddawany gdzieśtam, bo matka jest nieodpowiedzialna.

swoje dziewictwo stracę, kiedy będę gotowa i to z osobą, której będę ufała w tej kwestii/kochała. nie zamierzam iść na żywioł; wolę poczekać, aby decyzja była całkowicie pewna - i w związku z tym potem nie żałować.

Cytat:

dla mnie jak na razie to jest za obrzydliwe, aby o tym nawet rozmawiać.

Ha, a my z przyjaciółką od pewnego czasu same podteksty, rozmowy o jednoznacznym wydźwięku, głupie chichoty.
Taki wiek, cóż.

Pierwszy raz z pewnością powinien być czuły i zkimś zaufanym. Natomiast nie podoba mi się robienie z seksu tego epickiego, podniosłego rytuału. skoro moja pani od fizyki to robi... wróć, ona ma 60 lat... skoro mój wychowawca to robi, to nie może to być nic szczególnie epickiego.

Gość

seks to seks, bez przesady.
to nie rytuał warty napisania o tym całego poradnika: "JAK UPRAWIAĆ SEKS, ABY BYŁ ON NA MIARĘ SZEKSPIRA?"
no, litoooości xd.

No to teraz samiec się wypowie.

Jestem trochę zaskoczony poglądami niketórych kobiet, udzielających się na forum. Ale cóż, feminizacja się szerzy. I od razu mówię, według mnie, to dobrze.

Tylko nie zrozumiałem dlaczego seks jest obrzydliwy? Bo ja akurat nie widzę w tym nic, co by mnie odpychało, ot, moje zdanie. Przypomniało mi się, gdy na lekcji języka angielskiego na tablicy były wypisane słowa: "sex, drugs and rock'n'roll", kolega powiedział "proszę pani, tu jest brzydkie słowo napisane", a ona na to: "ale jak to brzydkie? Przecież to kwintresencja miłości, przejaw uczucia, chęć oddania i bycia z inną osobą". Nie ma to jak rozmowy o seksie na języku obcym, z Ukrainką. Jezyk

I może jestem staroświecki, ale właśnie wolałbym żyć w monogamicznym związku. Oczywiśćie, młodość jest po to, by móc się wyszaleć, wtedy wszelkiego rodzaju 'eksperymenty', że tak je nazwę, są jak najbardziej dopuszczalne, według mnie, oczywście.

I teraz, odwołując się do wcześniejszych stron, dopowiem kilka slów.
Oczywiście zgadzam się, że minimalną granicą, kiedy można stracić dziewictwo to wiek lat szesnastu, ale pod warunkiem, że jest to dojrzała decyzja.
A jeśli mowa, o dziewczynach, które się "puszczają", śa płytkie, a w oczach chłopaków bezwartościowe, 'na jeden raz', dla zaspokojenia żądzy. Na dłuższą metę cenione są dziewczyny porządne, oddane, idealne, cnotliwe, i tak dalej.

Bo wszak od dawna wiadomo, że idealna żona to taka, która jest skromna i cnotliwa wobec innych, a wyuzdana i bezpruderyjna (bez pudru na ryju Jezyk

) w sypialni. Najlepiej, gdy jeszcze obiadek ugotuje.

Madakon napisał:

I może jestem staroświecki, ale właśnie wolałbym żyć w monogamicznym związku

Jak śmiesz! Ban! Ban! Ban!
XD

I właśnie dlatego pani opowiadająca się za wolną miłością ma na dobra sprawę przerąbane jak Pinokio na zebraniu korników. Pomijając już, że wolna miłość to nie puszczalstwo na wszystkie strony, wszak ona zakłada też budowę poważniejszej relacji, nie tylko jednonocne przygody, to mimo wszystko postrzega się wolną miłość w kategoriach puszczalstwa i taką panią jako sukę.
Zresztą. Kto tu mówi o żonach, małżeństwo jest be.

Cytat:

Jestem trochę zaskoczony poglądami niketórych kobiet, udzielających się na forum. Ale cóż, feminizacja się szerzy. I od razu mówię, według mnie, to dobrze.

A ja Wam powiem, że nie wierzę w feminizację.
Ot, socjologowie ostatnio przeprowadzili badania i potwierdziło sie, że w związkach to kobiety są bardziej dominujące, i że często to kobiety chcą się częściej kochać, same prowokują seks, i w manierze co prawda nie mechanicznej, ale psycholgoicznej coraz częściej same dominują nawet w seksie - a jeśli nie, to są przynajmniej na równi. I co, to znaczy że odpowiedzialne są za to jakieś społeczne zmiany sprzed ledwo 40 lat?

Meh, wątpię. Z punktu widzenia naukowego to jest naprawdę za krótki czas na jakieś metamorfozy. Myślę, że w atmosferze większej liberacji po prostu wyszła na wierzch nasza prawdziwa natura - nie jakaś zmieniona, ale taka, która w istocie zawsze w nas siedziała.

I to, że kobiecie zdarza się dominować faceta czy tak jak on ma duże potrzeby erotyczne, to nie jest żaden feminizm, żadne tam zmiany spoleczne, po prostu - kobiety i mężczyźni wcale nie różnią się tak, jak niektórzy myślą : p

Cytat:

I może jestem staroświecki, ale właśnie wolałbym żyć w monogamicznym związku.

Na dłuższą metę - na pewno. Jesli znajdujemy osobę, którą szanujemy, która nas pociąga fizyczne i z charakteru, to jesteśmy wierni w związki, niezaleznie od płci czy orientacji. Tu się zgodzą chyba wszyscy. Ale w ciągu życia przechodzi się przez różne okresy, i monogamii, i seksu napotkanymi nieznajomymi czy ze specjalnymi 'kumplami' od tego.

I bynajmniej nie uważam spania na prawo i lewo za rozwiązania na życie, ale jednocześnie deklaruję - nie WIERZĘ ani na słowo ani na piękne oczy kobiecie czy męźczyźnie, którzy zarzekaja się na monogamię, kompletną monogmamię i monogamię po grób. Bo nie wierzę ludziom, którzy nie chcieliby przeżyć choć raz jakiejś przygody erotycznej na jedną czy dwie noce. Niektórzy chcą skakać z samolotu ze spadochornem, inni spróbować magicznych grzybków - takie fantazje realizujemy, więc co jest złego w fantazjach łóżkowych?

Cytat:

A jeśli mowa, o dziewczynach, które się "puszczają", śa płytkie, a w oczach chłopaków bezwartościowe, 'na jeden raz', dla zaspokojenia żądzy. Na dłuższą metę cenione są dziewczyny porządne, oddane, idealne, cnotliwe, i tak dalej.

Jasne, takie dziewczyny iratują, bo o ile mile się patrzę na kobietę seksowną, mającą seksualną energię i pożądaną, to nie znaczy, że trzeba się niądzielić na prawo i lewo. Ba, kobieta trochę niedostępna i nie 'łatwa' to o wiele ciekawsze stworzenie. Nie można jednak nie zauważyć, że to samo tyczy się chłopaków, którzy są zdesperowani, bo właśnie z tak słabymi dziewczynami się umawiają, o typowych żigolakach już nie mówiąc - wcale nie jest to ani fajne, ani przyjemne dla oka.

Cytat:

Bo wszak od dawna wiadomo, że idealna żona to taka, która jest skromna i cnotliwa wobec innych, a wyuzdana i bezpruderyjna (bez pudru na ryju ) w sypialni. Najlepiej, gdy jeszcze obiadek ugotuje.

Uwielbiam, jak mi użytkownicy na forum cytują natchnioną poezję Norwida, po prostu uwielbiam : 3
(tak, żart ci nie wyszedł, usuń to, bo, jak to się teraz mówi, wiocha :twisted: )

Tak, proponuję, żeby jeszcze ilnowała dzieci, kiedy to szanowny pan domu idzie zarobić na dom do pracy, a jak wraca, niech masuje mu stopy, natomiast w sypialni niech zawsze będzie najlepiej wyglądająca i gotowa, by - o, niespodzinka - zadowalać męża.
Następnym razem, jak cofniesz się do czasów średniowiecza, szeroko otwórz oczy i się uszczypnij. Jezyk

Madakon się wyspowiadał i zaraz was tu, antychrysty jedne, nawróci na drogę światłości, byście szerzyli boże słowo na świecie. ("aby ludzie widzieli dobre czyny w waaaaaas. I chwalili Ojca, który w niebie jeeeeeest")

Dobra, oczywiście żartuję.

To, czy małżeństwo jest be, jest sprawą sporną. Bo nawet według mnie z jednej strony jest przypieczętowaniem związku, a z drugiej uwiązaniem na krótki sznurek. No cóż, z czasem obraz na tą sprawę mi się wyostrzy. Fakt jest taki, że jednym z powodów, dla których przyjąłem bierzmowanie to właśnie ewentualny ślub w przyszłości.

A na temat pani, głoszącej zasady wolnej miłości, nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Muszę się z tym (tym, nie z nią) przespać, o.

A musisz mieć jakieś zdanie? Czy w ogóle na wszystko, co istnieje czy się dzieje, trzeba mieć wyrobiona ripostę i opinię? Wątpię. Akceptuj w innych to, co chciałbyś, żeby w Tobie było akceptowane, i tyle : p To nie jest fizyka kwantowa.