Dziewictwo

Lady, nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi, bo mężczyzna jest między innymi określeniem płci. Równie dobrze ja jestem kobietą, chociaż jestem w wieku dziewczyny.
I tym kończymy offtop.

Dla mnie mężczyzna jest określeniem stanu psychicznego i fizycznego, a nie WIEKU. Mężczyzną można nazwać i piętnastolatka, który wygląda dorośle i zachowuje się poważnie. Znam żywe przykłady.

Koniec offtopu, oj koniec.

A teraz - propagowanie dziewictwa. Kościół, Marketing, czy uciążliwa babcia - każdy z nas się z tym styka. Jak do tego podchodzicie?

Hm, hm, hm. U mnie już wszystkim przeszło, z wyjątkiem najstarszej kobity w rodzinie. Że tak powiem moja matka jest, a raczej była dość wyzwoloną suką i jestem tego efektem, więc specjalnego poszanowania do czystości przedślubnej nie miała. U nas to rodowe - zawsze coś z kimś na kocią łapę. A mając takie korzenie, babcie i inne rodzinne starsze panie musiały dać spokój...

Zboczę z tematu Sellene.

Ostatnio będąc we Francji słyszałam rozmowę mojej korespondentki francuskiej z jej znajomymi (małżeństwem)
Temat pt. na której randce uprawialiście seks.
Moja korespondentka była bardzo zdziwiona jak jej powiedzieli że na 3 i stwierdziła że to przecież bardzo późno.

a u mnie w rodzinie jak jest... Wszystko w domyśle. Znajdź sobie fajnego męża a potem rób co chcesz.

Na trzeciej... No cóż, to zalezy od konkretnego przypadku.

Na trzeciej i za późno? Łał niezła musiała być ta korespondentka. Zależy od ludzi. Jedni są gotowi na seks, w tydzień po tym jak się znają, a drudzy potrzebują czasu.

Bo my sie na pewno na tym tak znamy, kolezanki -_-

A co tu jest do znania się?
Przecież to od przypadku zależy.

No nie wiem czy "zaufała" byś obcej osobie od tak.

Ostatnio dziewczęta me drogie się wypowiadały na temat okropności faktu, że czternaście lat to średni wiek utraty cnoty. Więc wypada wspomnieć o tym w temacie, o którym całkiem zapomniałam.

[offtop]I jak tak przejrzałam poprzednie strony, to widzę, że wtedy byłam na etapie aseksualnym, a teraz ocieram się o obsesję. Przejdzie mi za jakiś czas i znów będę rzygać tematyką kopulacji[/offtop]
Dość na tym, że moje podejście (przede wszystkim po obejrzeniu musicalu "Hair") się bardzo zmieniło. Obecnie jestem za wolną miłością, byle bezpieczną, a pogląd na utratę cnoty mam nowy, ale bardzo jasny.
Tak czy inaczej można wznowić dyskusję, bo ostatnio coś o tym gadamy.
Więc jak z tym odpowiednim wiekiem? Z tym odpowiednim nastawieniem?
Albo z przygodą, czymś kompletnie odmiennym od tego, z czego wyszliśmy i do czego wrócimy, ale póki jesteśmy chwilowo wolni i szczęśliwi, to czemu nie użyć życia?
Swoją drogą też trochę niesprawiedliwe jest, że dziewczynę nazywa się "puszczalską", "suką", "kurwą" i innymi takimi bardzo negatywnymi określeniami, a facet prowadzący się podobnie jest najwyżej "psem na baby". To mocno też uderza w nielicznych kobiet, które czują się z przekonania "freelover" z całym zapleczem poglądów, ale nie po prostu bezmyślnie dlatego, że nikt im tego nie zabronił, a nazywa się je tak nieładnie. Bo jest różnica pomiędzy nimi.

Cytat:

(przede wszystkim po obejrzeniu musicalu "Hair")

To jest mój ulubiony film, i moim zdaniem najlepszy film w ogóle, ale gdzie niby przekazywał, że można od tak tracić cnotę w wieku lat 14?
Bo hippisi byli jednak trochę starsi niż lat 14. Poza tym, oni wtedy mieli rewolucję seksualną. Walczyli o seksualną wolnosć. I ja za nią jestem, ale nie, kiedy dziewczyny z mojej szkoły dają wszystkim dupy na lewo i prawo jako jeszcze dzieciaki żeby pokazać, jakie to są fajne. Bo nie w to wierzyli hippisi.
Poza tym hippisi mocno wierzyli w antykoncepcję, a teraz często młodzież nie ma pojęcia, co to jest.
Więc sytuację mamy inną niż w latach 60 - tych, niestety.

I ja nie mówię, że każda kobieta lubiąca seks to puszczalska. No skądże. Niech lubi seks, i dobrze, bo to bardzo ludzkie, i ludzie, którzy częściej się kochają, są ponoć szczęśliwsi. Ale niech to będzie kobieta, nie 13 - latka.

Fat Cat napisał:

Cytat:

(przede wszystkim po obejrzeniu musicalu "Hair")

To jest mój ulubiony film, i moim zdaniem najlepszy film w ogóle, ale gdzie niby przekazywał, że można od tak tracić cnotę w wieku lat 14?

Aj aj nie o to mi chodziło. Po prostu Malaria zmieniła nieco podejście do samej utraty dziewictwa. Nie jako tako wieku, bo Malaria doskonale wie, że konsekwencje psychologiczne chędożenia się poniżej wieku lat 16 są spore.

Fat Cat napisał:

Walczyli o seksualną wolnosć. I ja za nią jestem, ale nie, kiedy dziewczyny z mojej szkoły dają wszystkim dupy na lewo i prawo jako jeszcze dzieciaki żeby pokazać, jakie to są fajne. Bo nie w to wierzyli hippisi.

O tym także jako takim nie mówię - dlatego właśnie podałam przykład puszczalskiej pannicy i kobiety freelover - bo ta ostatnia bardzo traci na takiej rozwiązłości młodocianych nimfetek, które tak naprawdę powinny pozostać ciągle uczepione maminej spódnicy a nie krocza kolejnego chłopaka.
Chodziło mi o coś innego, ale zapomniałam już o co.

Cytat:

I ja nie mówię, że każda kobieta lubiąca seks to puszczalska. No skądże. Niech lubi seks, i dobrze, bo to bardzo ludzkie, i ludzie, którzy częściej się kochają, są ponoć szczęśliwsi. Ale niech to będzie kobieta, nie 13 - latka.

O ja pierdolę.
<podpisuje się pod tym wszystkimi mackami>

Przepraszam.
Genialne zdanie, naprawdę. Zwłaszcza to ostatnie. Genialne. Dokładnie i dosadnie opisuje moje uczucia w tym kierunku.

Fat, pozwolisz, że będę to powtarzał wszędzie, gdzie tylko się da? : D

Ale.. ale... co ja takiego powiedziałam?

Powtarzaj ile chcesz, idź i głoś dobrą nowinę, apostole : p

Dobrze to ujęłaś. Wszystko : )

Niedawno w ogóle zaliczyłam szok, bo mój znajomy okazał się feministą. Ale jakże pozytywny był to szok. Powiedział mi dokładnie to samo, co chciałam powiedzieć jemu. O tych niesprawiedliwościach w języku i podejściu do kobiety i faceta.
Ale swoją drogą mnie jakoś nie przekonuje utrata cnoty w długim związku, a rok, dwa później kłótnie, a potem zerwanie. Nein, danke. Wolałabym mieć miłe wspomnienia pięknej przygody i wrócić później do dawnego cnotkowatego, wszyscyłapypreczowatego i wiecznodziewicowego stylu życia.

To mało możliwe, bo przy pierwszym razie w ogóle leci krew, i w ogóle boli, i w ogóle wołajcie lekarza, i śmierć.
Ponoć.

Dla mnie to tylko psychiczna cnota.
Ale to taki offtop.

Ach. W takim razie to zupełnie inna sprawa.
Spójrz na to tak, że przynajmniej nie zakrwawisz wszystkie wokół. To też jakaś prespektywa.

A nad Belgiem ciągle płaczesz? : p

Płakać to nie płaczę. Płakałam przez pierwsze trzy dni, ale ze złości. Ale moja przyszłość nie rysuje się najlepiej, bo muszę znaleźć sobie blondyna. A nie widziałam nigdy jaśniejszego niż Belg. Chociaż drugi Belg też może być. Wyglądał jak syn Szatana. Naprawdę.
Ale generalnie Malaria pewnie zaraz znów wpadnie w fazę negacji, a później znów spotka Cudownego Blondyna i znów wpadnie w fazę obsesji.
Ale to pierwszorzędny offtop. Taki kwalifikujący się do kasacji *Malariowa Policja Antyofftopiczna, złożona z Różowych Szatanów, tyranizuje forum*
Chyba że wrócimy do tematu.