Teksty z życia codziennego.

Chemia, piszę definicję izomerii: izomery - związki chemiczne o takim samym wzorze sumaryczym... skreślam "sumaryczym" i piszę od nowa: ...sumaryczy... skreślam znowu i piszę: ...sumaryczy.... Dostałam ataku śmiechu, przy czym usiłowałam nie śmiać się głośno, co brzmiało, jakbym miała czkawkę. Zaraziłam cały rząd, a jedna dziewczyna naprawdę dostała czkawki. Dopiero za czwartym razem udało mi się napisać poprawnie. Wesoly

I jeszcze coś z geografii; mówimy o warunkach koniecznych do rozwoju rolnictwa, pada hasło okres wegetacyjny.
Naucz.: A co to w ogóle jest okres wegetacyjny?
B.: To jest okres, kiedy roślina może.
Klasa: (śmiech)
Naucz.: Ale co może?
B.: No, rozmnażać się.

Ekhem... Z ostatniej chwili - takie rzeczy wychodzą, gdy w Wordzie pomyli się jedną literę, kocham autokorektę Wesoly

:
Diabli wiedzą, kiedy sprzęt wróci z serwisu, i to z wytrzeszczonym dyskiem.

sklepik szkolny.
natalia: co dla ciebie?
ja: bake rolls piczka

a chciałam powiedzieć pizza Jezyk

niezły ubaw był.

U mnie teksty z życia codziennego prawie nie istnieją, bo jak mają istnieć, jak robię wszystko, by zachowywać niezmącone niczym milczenie? xD
Ale istnieją teksty z gygy, które zaliczają się do kategorii : P

Z życia moderatorki:
Moderatorka pierwsza:
z tej nudy zostałam modem i już jedno opowiadanie poooooszło (nieotagowane, pomimo że zwracała uwagę M. i zwracałam uwagę ja) xD
Moderatorka zhieniona:
to z czymś różowym w tytule?
Moderatorka pierwsza:
tak
Moderatorka zhieniona:
ejjj, ja chciałam to usunąąąąć! XD