Teksty z życia codziennego.

Przypomniało mi się z zeszłego roku, jak S. wkręcała nauczycielce od gotowania, że jest Żydówką, żeby wywinąć się z lekcji.

"Nie mogę piec świni. Nie jest koszerna."
A ja za ławką zsikiwałam się ze śmiechu.

Siedzę sobie przy kompie, nagle dziadek się zrywa i pyta mnie ni z tego ni z owego:
"A gadałaś wczoraj z tym kolegą?"
Ja: "Z jakim kolegą?"
"No z tym 47-letnim hipisem, co go wczoraj aresztowali, ty masz takich kolegów w internecie" :|

Opowieść profesor Troi z lekcji polskiego dotycząca tego, jak bardzo ona lubi nazywać nas "pędraki":
Prof Troja: Wyobraźcie sobie taką sytuację: Jest sobie matka z cztero-pięcioletnim dzieckiem w domu. Siedzą sobie w pokoju, nagle dziecko zniknęło jej z pola widzenia. Matka wchodzi do łazienki, a tam dziecko wzięło tubkę kremu i z zawziętą miną wyciska na podłogę, ściskając rączki tak mocno, jak tylko może. Matka mówi "Kochanie, co ty robisz?!", a dzieciak poważnym, wręcz grobowym tonem "To był wypadek".
Myślałam, że umrę ze śmiechu. To miał być przykład "pędraka" takiego, jak my ^^'

Lady, a propos dziadków - tylko dziś wieczorem, panie i panowie, autentyczna rozmowa Kota i jej dziadka opublikowana!
Dziadek: To co u ciebie, Oluniu?
Ja: Słabo. Niczego mi się już nie chcę, dziadku, naprawdę zmęczona tym wszystkim jestem.
Dziadek: A to dobrze, to fajnie.

Bo dziadek ma na wszystko taką samą odpowiedź. ^ ^

a u nas zawsze po teatralnych jest dużo interesujących tekstów, sprzedawanych głównie przez niesamowitą kobietę, jaką jest pani Renata. cóż wczoraj opowiedziała?

1) Maluchy (Teatr Malutki, bodaj od 5-11lat) ostatnio mają zwyczaj przychodzić 45minut przed zajęciami. Siadają sobie na korytarzu albo u mnie, jak nikogo nie ma, i rozmawiają, pokazują co mają na komórce, i tak dalej. Ostatnio ktoś rzucił temat o ulubionych zespołach. Padały różne, w tym t.A.T.u. Wtedy podchodzi do mnie jeden z maluchów, nachyla się do ucha i szepcze: "Proszę pani... ja nie wiem, jak to delikatniej nazwać... ale to są... lesbijki..!''. No i co miałam zrobić? Musiałam wyjaśnić. "Wiecie. Lesbijki, to dziewczyny, które kochają dziewczyny". Na to jeden z młodych podniósł się z okrzykiem: "PROSTYTUTKI!"

2)Dzisiaj siedzę sama w gabinecie, i słyszę, że ktoś pogrywa sobie na fortepianie w sali obok - jak wiecie, ten fortepian jest święty, bo stroi się go godzinami. Wychodzę... Cała w czerni, ciemno na korytarzu, światła na salę nie zapalone, w ręce papieros. Wchodzę do sali i mówię: "Proszę natychmiast wyjść". Grupka jakiś dzieciaków, może 11-12 lat, odwracają się. "Kto was tu przysłał?''. Słyszę w odpowiedzi burknięcie.
"Ksiądz proboszcz proszę siostry". Nic sobie nie robię, każę im wyjść. Nagle jeden zauważa papierosa w mojej dłoni. "A to siostrze można tak palić?" pyskuje. Wychodzą, i nagle, przy wyjściu, jeden się odwraca i pokazuje na mnie palcem, krzycząc:
"A siostra jest dziewicą, a siostra jest dziewicą!''

Vampire, ty palisz? : p

Vampire napisał:

a u nas zawsze po teatralnych jest dużo interesujących tekstów, sprzedawanych głównie przez niesamowitą kobietę, jaką jest pani Renata. cóż wczoraj opowiedziała?

nie cierpię papierosów, słabo mi się robi od samego dymu.
tylko zdaję relację. ; )

A, to rozumiem.
Pisałam już, że pani Renata świetna. Też taką chcę na zajęciach, ech. A dzieciaki urocze. Szczególnie ten co siostrę od dziewicy 'wyzwał' ; )

[M]arcin, klasa maturalna, opowiada coś o jego zainteresowaniach, genetyka i psychologia akurat. jakoś tak zeszło na homo, bi i aseksualizm.
[K]olega.

M - a ja to bym chciał mieć koleżankę - lesbijkę.
K - tak? a co, najlepsza psiapsióła?
M - żebyś wiedział! i jakby jakaś ładna panna szła, to nie muszę gryźć się w język, żeby przypadkiem Ani nie wygadała, a wręcz z nią skomentuję urodę!
K - <śmiech> no co prawda, to prawda. <po chwili> ale gdyby została najlepszą przyjaciółką Ani?
M - to c... o cholera. nie chcę mieć koleżanki - lesbijki.

E - moje koleżanki dzisiaj wyznały, że chciałyby się ze mną całować. oO
T -aż chciałoby się zanucić -biseksy są wsród nas, nanana...
E - ale ona do mnie 'bo wiesz, jakoś tak mam na Ciebie ochotę' oO

Koleżanki opowieści o jej nowej klasie. Raczej sparafrazowane, bo nie pamiętam, jak to dokładnie było.

P: U mnie w klasie są generalnie cztery osoby, ja, dwie dziewczyny i chłopak. On ma ADHD, jedna z nich depresję, a ta trzecia... no, mam wrażenie, że jest opóźniona emocjonalnie. Więc mamy lekcję polskiego i to wygląda mniej więcej tak, że ja słucha, jedna płacze, druga się śmieje, a chłopak lata po klasie.

P: Wiesz, mam nienormalną klasę.
Ja: Mówiłaś już o tym.
P: Tak, ale to ostatnio przebija wszystko. Dziewczyna chwali się, że była u psychiatry i zapisał jej nowe psychotropy. Podchodzi ta z depresją i mówi: o, miałam takie same, tylko że z czerwonym paskiem, wiecie, na depresję. I podchodzi A., ogląda pudełko i się cieszy: o, mam takie same! Mogę jednego, bo dziś zapomniałem!
Ja: *zgon*

Ja: Weź, te twoje opowieści to można by do neta wrzucić, na basha jakiegoś czy coś.
P: A to poczekaj, opowiem ci coś jeszcze. Ten A., ten ADHD, kiedyś na lekcji podchodzi z piłą do głowy manekina (sama głowa była, bez reszty) krzyczy "giń, Andrzej!", pomijając że ta głowa to kobieta. I odcina głowie nos i zaczyna ją okładać i ciąć tą piłą i sobie szew na ręce rozwala. I tak cały we krwi okłada tą głowę, też całą we krwi i wrzeszczy "giń, Andrzej!".

Wykładowca z wydziału fizyki UW:
"Wiecie, tak jest bo dziewczyny sie smarują, to mają wilgotniejszą, więc tracą na oporze!"
A my tylko mierzyliśmy opór swojego ciała, dotykając skórą obu dłoni elektrod, czy czegoś tam...

Przeglądając inne forum, znalazłam mój dawny post z piękną anegdotką.
Jadą autobusem dwie panie i obgadują trzecią. I jedna z nich mówi:
- Ona jest taka dwulewicowa!
Headshot po prostu. Polska trudna język.

Rozmowy z koleżanką:
Ja: ...i wiesz, koło Wilna jest takie muzeum socjalizmu. Wszędzie Lenin, popiersia, portrety, rzeźby, pomniki. Wszędzie Lenin.
M: Właśnie, chcę zrobić popiersie.
Ja: Lenina?
M: Nie, kobiety.

M: Wiesz, jadę sobie ze szkoły autobusem. I miejsce się zwalnia - obok takiego maksymalnego mohera. A że M. w glanach była i na czarno, to co M. robi? Nakłada słuchawki, a przez moje wszystko słychać, i puszcza na ful System of a Down. I siadam obok tego mohera. Babcia chwilę się patrzy, a potem wstała i uciekła na inne miejsce.

- co by sperma była słodka
- co by śledziem nie pachniało

%-)
tymi słowami zakończył się nasz wypad do pizzeri, zamówienie ananasowego soku i gadka o tym, że on poprawia smak spermy.

nie wiem czy uwierzycie, ale płakałam ze śmiechu.

Toć każdy wie, że ananasowy sok ma zabójcze właściwości. x)

Swoich tekstów nie zamieszczę, bo to byłaby komromitacja ogólna i w ogóle wolę ich nie pamiętać, ale za to mogę Was częstować innymi, zasłyszanymi od znajomych.

Nauczycielka języka polskiego: Czym jest więc tytułowa "miłość od pierwszego wejrzenia"?
X: No... powstaje między nimi chemia...
Y: ...potem bilogia...
Z: ...i anatomia.

Nauczyciel fizyki: No i odkrył prawo zależności między ładunkami. Wie ktoś, jak się nazywał?
X: Coulomb.
Fizyk: Tak, a jak miał na imię?
Y: Krzysztof!

Ten sam fizyk: To tak, jakby próbować określić wasze położenie ze Słońca.
X: Ale na Słońcu byśmy się spalili, trzebaby w nocy wylądować.

FIZYK: A ty co się tak, Marcin, uśmiechasz?
M: No do pana się uśmiecham.
F: Naprawdę nie musisz, u mnie nie masz żadnych szans.

Nauczcyeil niemieckiego: Przetłumaczcie na polski ACHT. Tylko niech mi który powie, że osiem!

Wuefistka: Ustawcie się w trzy rzędzy - dwa po jednej stronie siatki i dwa po drugiej.

I teraz mi się przypomniało, że największy ubaw mieliśmy na lekcji angielskiego, którego notabene w polskiej szkole uczyła nas Ukrainka. Słynny teskt typu: "No a, nie widzieliście tej nowej reklamy podpasków?" i niewiedza na temat tego, co co to znaczy hartować warzywa. Jezyk

M: Klaudia, co robił Hiob ?
Ja: Yyyy...
T: Ryby łowił.

%-)

Z pamiętnika Burego Kota:

21 września
Nie zostanie mi wcale więcej głowy, jeśli będę się uczyć, więc równie dobrze mogę sobie dać spokój.

24 września
Mam jakieś takie głupie wrażenie, że X, mimo wszystkich wad, nieciekawej przeszłości, słabości i popełniastych błędów jest, jakby to określić... postacią lekko nierealistyczną.

lekcja religi, gadamy o jakiejś tam przypowieści
ksiądz: jeden człowiek, kupił sobie woły, i usprawiedliwiał się tym, że musi sprawdzić, czy swoją pracę wykonują dobrze. drugi, kupił pole, i musi zobaczyć czy jest to pole żyze. trzeci, poślubił żonę i...
h: musi ją wyprobować

%-)
dla takich lekcji warto żyć : )

Aire, 24 wrześnie, perełka (: