Aby nam ulżyło - wyładujmy się

Ten dzień był od rana totalnie do bani

1)Wstałam rano totalnie jak w innym wymiarze, o 5.50.
2)Czytałam "Intruza" (Boże, wciąga jak jasna cholera!" i niemalże spóźniłam się na autobus.
3)W rzeczonym autobusie taki tłok, że ledwo udało mi się dopchać do drzwi to już zostały zamknięte i jakiś dres na mnie wpadł z wyzwiskami, a potem drzwi się otworzyły waląc mnie prosto w twarz >.<''
4)Pod uczelnią zaczepili mnie Jehowcy ;|
5)Spóźniłam się na ćwiczenia 8 minut i mnie baba nie wpuściła na salę ;|

Wrrr!

Cytat:

1)Wstałam rano totalnie jak w innym wymiarze, o 5.50.
2)Czytałam "Intruza" (Boże, wciąga jak jasna cholera!" i niemalże spóźniłam się na autobus.
3)W rzeczonym autobusie taki tłok, że ledwo udało mi się dopchać do drzwi to już zostały zamknięte i jakiś dres na mnie wpadł z wyzwiskami, a potem drzwi się otworzyły waląc mnie prosto w twarz >.<''

to ja mam tak codziennie od poniedziałku do piątku, tylko wstaję 5.30 okazjonalnie 5.00

:<

i co ja mam zrobić ?
tak źle, tak niedobrze -.-
ech.

I dobry nastrój poszedł się kocić. Pozostało dziwne coś, co ciężko nazwać nastrojem. Tak jakbym cały czas była superradosna i superzdołowana. I nic nie brałam, naprawdę.

Malaria Deicide napisał:

Tak jakbym cały czas była superradosna i superzdołowana. I nic nie brałam, naprawdę.

Borzu, mam dokładnie tak samo. I jeszcze na dodatek zmienia mi się wahadłowo co pięć minut.

Wskażcie mi sens mojego nędznego żywota.

Na samą myśl o wyjściu na wykłady/zajęcia/itepe jestem chora. Chyba studia to nie jest to, co chcę robić w życiu, kurde mol. I jeszcze wykładowcy głoszą herezje na temat języka fińskiego, jakoby należał do języków indoeuropejskich, a to bzdet, bzdet i jeszcze raz bzdet, fiński jest aglutynacyjny i należy do uralskich, o!
Poprawię ich przy najbliższej okazji, grrr. I dostanę za to pewnie przy najbliższych odpytkach malownicze dwa.

Aire napisał:

Wskażcie mi sens mojego nędznego żywota.

Ktoś złośliwy wrzucił go za szafę, ale nie martw się - za moment się po niego wybierzemy.

Czy udało mi się zarobić już cztery dwójki...? Zdolna ja, zdolna. Umiem sobie skopać sytuację.

znowu nie poszłam do szkoły -_-

jutro mam sprawdzian i nic się nie uczyłam. poza tym cholernie tęsknie. czuję taką zajebistą pustkę. ech.

Mój żołądek odwykł od dużych porcji i obecnie nie jestem w stanie zjeść nic ponad trzy herbatniki. A pożarłam dzisiaj pizzę. Pięć godzin temu, a nadal mi po niej niedobrze. I do tego temat jedzenia na zajęciach, same pojęcia związane z padliną. A potem mi się będą dziwić koleżanki, że chudnę.

W poniedziałek po dość fajnym dniu zdechł mi komputer. We wtorek na wfie (dzięki bogom nie chodzę na niego) bez żadnego poważniejszego powodu zaczęłam ryczeć, potem udało mi się dostać jedynkę z biologii i narazić sie wychowawczyni. Wczoraj najchętniej zabiłabym każdego, kto się napatoczy, rozładowała mi się mp4 i musiałam przetrwać cały dzień w szkole bez muzyki, dzisiaj już wolałam dla własnego dobra (chociaż to akurat można różnie rozumieć) nie iść. Mam cudowny tydzień, naprawdę.

i sobie pojechałam -.-
szlag by to trafił

czuję się okropnie. chce mi się kichać, jest mi słabo i ogólnie prawie jestem chora.
ale do jutra muszę się wykurować. muszę jechać do hospicjum.

Straciłam trochę kasy w autobusie, Jezyk

ale dokumenty odzyskałam i w sumie miałam szczęście... Niby nas tak straszą w Krakowie i opowiadają o kieszkonkowcach, ale dopiero krajan zadziałał. Jezyk

A trochę się wystraszłym, że będę wszystko musiała wyrabiać na nowo.

ten tydzień to czysty hardcore. nauka nauka nauka. do tego tęskno strasznie.

złapałam jakąś złośliwą odmianę lenia, znienawidziłam szkołę do reszty za to, ile kradnie mi czasu, jednocześnie niczego nie ucząc.
no dobra, czasami coś z niej wyniosę, ale to rzadko. chyba, że mówimy o wiedzy encyklopedycznej, takiej na tydzień.

Nie mogę się skupić, błądzę gdzieś myślami, gdzieś wiruję, gnam, cholera - a czekają 2 zaległe prace, za jedną już mi się oberwało zresztą. W głowie cały czas coś słyszę, mam ochotę tańczyć, nie brać się za pisanie. Czytaj: polski znienawidziłam najbardziej.

Takie dziwne uczucie mnie ogarnęło, no i dostaje mi się za to pogłowie - naganami, bądź pałami w szkole. Miałabym to gdzieś, gdyby nie reakcja rodziców. I ci mi jeszcze nie pomogą, wręcz przeciwnie - przez nich jest gorzej.

chociaż z drugiej strony, gdybym nie miała żadnych obowiązków, ten stan byłby cudowny. gdybym.

Nie ma to jak bełkot ; ]

ola1993 napisał:

Malaria Deicide napisał:

Tak jakbym cały czas była superradosna i superzdołowana. I nic nie brałam, naprawdę.

Borzu, mam dokładnie tak samo. I jeszcze na dodatek zmienia mi się wahadłowo co pięć minut.

witajcie w klubie. nie ogarniam już tego wszystkiego.

Szalona_Truskawa napisał:

znienawidziłam szkołę do reszty za to, ile kradnie mi czasu, jednocześnie niczego nie ucząc.

Dokładnie, dokładnie.