Rozmowy przy barze - offtop

A czemu od razu odpycha? : p Ludzkie ciało piękna rzecz. Mogłabym być nawet aseksualna, i tak bym przyznała temu rację, bo piękno to piękno i nie zależy od orientacji.
Kobitki, przecież cywilizowane jesteśmy. Nie będziemy gryźć BMFa za to, co powiedział.

Dwudziestego pierwszego wychodzi Tomb Raider Underworld!
Mwahahahaha!

Znaczy patrzeć patrze, nawet niektóre klaty wg. mnie są ładne itp. dyrdymały, ale co jak co ale na pewno ich nie dotknę w taki sposób w jaki dotknął bym każdą klatę dziewczyny :3

W sumie masz rację. Też wolałabym macać kobietę. Chyba że facet jest anorektykiem, wtedy ok. Byle przez bluzkę.

Malario, czy Ty nie masz przypadkiem takiego feleru zwanego mizandrią? : p

Eee, co? *sprawdza w Wikipedii* Niii, chyba nie. Aczkolwiek z bliżej nieokreślonych powodów facet bez bluzki zawstydza mnie o wiele bardziej niż kobieta bez bluzki.

Jezusie Nazareński, jak mnie tu dawno nie było :| Niech mnie ktoś kopnie, bo zaczynam odsuwać się od życia towarzyskiego :|

*kopie*
A już myślałam, że zamordowali cię na tych studiach. I jak germanistyka?

To w końcu germanistykę wybrałaś? ^ ^ Gratuluję!

No, co tam u Ciebie?

Nie, jestem na pedagogice, przeniosłam się ^^
Na germanistyce było zbyt... nudno... Rozumiałam wszystkie wykłady, może nie słowo w słowo, ale sens każdego zdania wyłapałam. Niestety, stwierdziłam, że nie kręci mnie rozbieranie Fausta w oryginale słowo po słowie... Na pedagogice jest filozofia, psychologia, socjologia... da się wytrzymać Wesoly

Ja bym marzyła o "Fauście" w oryginale. Taka polonistyka tyle że po niemiecku. Wiesz, jestem na licealnym profilu psychologiczno-pedagogicznym i za nic w świecie nie dam się wtłoczyć na takie studia. Wolałabym już oceanografię czy coś w ten deseń.

Ja myślę o zrobieniu sobie magistra z paleontologii ^^ Na uniwerku wrocławskim albo w opolu. Cóż, zobaczymy, co z tych planów zostanie po pierwszej sesji xD

Tęskniłam za Wami, wiecie? Czułam, że czegoś mi brakowało... Chociaż wielu mnie tu nie cierpi, to ja... A, nie wiem xD Mam papkę z mózgu po psychologii ^^

Właśnie się zastanawiałam, co się z Lady stało.

Lady żyje... Jeszcze. Ale dziś po wypadzie do Jokera (pub)... Może się okazać, że mnie ktoś sprzątnie Mruga

Ej, macie czasem takie dni, że nie wiecie, co gadacie?
To chyba jeden z tych w moim wykonaniu...
Sama nie rozumiem, o co mi właściwie chodzi. Wybaczcie Mruga

U mnie takie dni idą w parze często z gryzieniem każdego, tarzaniem się po podłodze, zawijaniem się w dywan, z nienormalnymi chichotami i spożywaniem soczewek kontaktowych.

Macie czasami takie uczucie, że zawaliliście coś, powiedzieliście coś maksymalnie głupiego? I tak naprawdę nie wiecie dokładnie, co powinniście zmienić. Skręca was w żołądku, ogarnia wstyd.
Jedyne czego jesteście pewni to to, że właśnie po raz kolejny wyszliście na durnia.

Szalona_Truskawa napisał:

Macie czasami takie uczucie, że zawaliliście coś, powiedzieliście coś maksymalnie głupiego? I tak naprawdę nie wiecie dokładnie, co powinniście zmienić. Skręca was w żołądku, ogarnia wstyd.
Jedyne czego jesteście pewni to to, że właśnie po raz kolejny wyszliście na durnia.

prawie codziennie. ;c

Ja ostatnio nic, tylko zasiadałam i myślałam, co jest ze mną nie tak, że tracę kolejną znajomą.
Ale to nie ze mną było coś nie tak. Nawet jak nawaliłam, próbowałam z całych sił znajomosć naprawić. Prawda jest taka, że czasami sytuacji nie da się uratować. I tyle. Trza odpuścić.
To właśnie robię. Odpuszczam. Jak ktoś jest wart przyjaźni, to ta przetrwa.

A nawet, jak tracę 2 dobre znajome, zyskuję jedną. Tak było właśnie ostatnio. Genialna dziewczyna, o wszystkim można porozmawiać, zaintersowania też mamy podobne. I strata tych dwóch już mnie boli. : )

Tak, tylko cholera ja nawet koleżanki nie mam. Różnimy się tak diametralnie, że to się w głowie nie mieści. Ona czeka na księcia z bajki, a mi zarzucają feminizm. Ona kupuje trampki za 300zł na allegro, a ja mam z najbliższego sklepu za 30. No i weź tu z nią wspólny temat znajdź.
Z kolei jak znalazł się jeden niegłupi, to stwierdził na oko, że ja jestem taka, tak i taka, i że ze mną rozmawiać nie będzie.
Czasami denerwuje mnie, że moimi najlepszymi przyjaciółmi są koty oraz wyimaginowany A.
Dobra, kończę to wyżalanie. Tak jakoś mam pod wieczór. Wybaczcie.

Wiesz, Truskawko, mam podobnie. Nie mam w sumie nawet lepszych znajomych, ot, po prostu ludzie, którzy jak mają dość, po prostu przestają pisać na gg i nie ma w tym nic dziwnego, bo w sumie jeszcze nawet pisać nie zaczęli. Tyle że mam parę znajomych, z którymi co weekend umawiamy się na karty i masę znajomych, którzy lubią mnie bo mam (a raczej będę mieć za parę chwil) dowód i bo im nie odmówię kupna fajek/piwa.
Chyba w sumie mam tylko jednego kumpla, z którym widuję się raz na parę miesięcy. A tak... same krótkie, niezobowiązujące znajomości. I pogadać nie mam tak naprawdę z nikim.
Ale to takie moje permanentne marudzenie. Jednak mimo wszystko byłoby fajnie mieć kogoś, kto nie tylko chce czegoś, ale też jest skłonny coś dać. Ja naprawdę gotowa jestem teraz zapałać wielkim uwielbieniem i zrobić wszystko dla kogoś, kto na mnie zwróci uwagę i pogada chwilę. Z miejsca jestem już na wpół zakochana. Bleh.

A ja mam S. Przyjaciółka od lat, nadajemy na niemalże identycznych falach, rozumiemy się bez słów, jesteśmy tak blisko, że niektórzy myślą, że chodzimy zesobą. Poza tym - z trzy bliskie znajome. Tych z zeszłego roku, których obecnie w ogóle nie widuję, nie liczę. Poza tym, z tuzin czy więcej dalszych znajomych, z których mogę pogadać, ale nie znają mnie aż tak blisko, ba, znają mnie bardzo płytko. Z D. z kolei od dawna się nie widzieliśmy, ciekawe, co chłop porabia.

No i jest taka jedna, z którą ostatnio bardzo się zaznajomiłysmy i zakolegowałyśmy. Ale ona się chyba nie liczy. Bo ja mam do niej stosunek przekraczający stosunki koleżeńskie.